Szwajcarski niemiecki wydanie praktyczne - oraz mini notka świąteczna
Dla tych co TL;DR: główny cel tej notki to tłumaczenie dziecięcych świątecznych wierszyków ze szwajcarskiego na niemiecki (tłumaczenie wykonała sztuczna inteligencja, korekty wprowadził A.; jeśli są jakieś błędy lub problem z formatowaniem, to niestety wyłącznie moja wina). Być może komuś to pomoże w nauce szwajcarskiego. Jeśli chcecie udać się bezpośrednio do wierszyków - przewińcie do zdjęcia choinki, są pod spodem.
A dla wszystkich pozostałych trochę prywaty:
Pośpiech grudniowy i mimo tego piękny - mam nadzieję, że nie tylko dla mnie! - czas oczekiwania na święta. W tym okresie moje wewnętrzne dziecko buzuje radością; wszystkie minione szczęśliwe święta, od kiedy przyszłam na świat, dają solidny fundament na to właśnie przepełnione radością oczekiwanie: cegiełka po cegiełce. Oczywiście, od roku 2021 cegiełki te zaznaczone są częściowo także i głębokim odcieniem melancholii (Tata…), a w tym roku odszedł też do wieczności mój ukochany kot… dorosłość jednak - choć dochodzi się do tego poprzez ból i łzy, niezgodę i gniew, wszystkie te tradycyjne fazy żałoby - oznacza, że człowiek z biegiem lat jest w stanie coraz bardziej i lepiej godzić się z tym, że śmierć jest nieodłączną częścią życia (nawet jeśli na co dzień skutecznie staramy się ją spychać do najciemniejszego kąta świadomości). Dorosłość - albo może żeby rzec precyzyjniej, dojrzałość - wiąże się także ze świadomością, że mamy dla siebie tylko ten właśnie czas, tylko ten właśnie moment, całą przepastną teraźniejszość: i dlatego staram się chłonąć ją pełną piersią, zatapiać się w niej, radośnie tarzać w.
I oczywiście, są jakieś drobiazgi, które starają mi się tę radość oczekiwania zakłócić, niemniej jednak nic nie jest w stanie popsuć mi humoru: kierowana anielską (jak na mnie) cierpliwością: wypełniam, zdaję, prowadzę, porządkuję, wyjaśniam, poprawiam, omijam, koryguję, tłumaczę, naprawiam, pocieszam, przytulam i co tam jeszcze; jestem miła i wyrozumiała - i nawet gdy klnę, to bez przekonania i większej ekspresji.
Śniegu tu w zuryskim Flachland co prawda nie ma, ale solidne i smakowite zapasy jedzenia na święta są już jak najbardziej w większości zgromadzone (mamy też mak i opłatek, zdobycie których jest w Szwajcarii nietrywialne; podobnie zresztą jak karpia); światełka już wiszą i robią magiczną atmosferę; udało nam się też wreszcie bez litości uporządkować piwnicę (wyjechały pełne kartony - do schroniska dla zwierząt oraz do Brockenhaus - żeby przynieść komuś pożytek; wyjechało także mnóstwo pustych po dobrach wszelakich, a prócz tego różne śmieci AGD, elektro i nie tylko: na przemiał; wiem, zapewne interesuje to tylko mnie, ale naprawdę odczuwam głęboką dumę na myśl, jak pięknie uporaliśmy się z piwnicą!); skreślam w dziarskim tempie kolejne zadania z listy TODO, robię treningi (teraz tylko dwa razy w tygodniu, ale jednak), a nawet jak widać, piszę kolejną notkę.
A tymczasem w tle świąteczne imprezy pracowe; spotkania z ludźmi lubianymi i kochanymi, krążenie po jarmarkach i zajadanie oraz popijanie tego i owego; rodzinne pieczenie ciasteczek… Prezenty dla bliskich już skompletowane; te z nich, które muszą być w drodze, są w drodze (ale z gwarancją dotarcia przed świętami); a co najważniejsze i najpiękniejsze: żyjemy i jesteśmy zdrowi, rodzina i przyjaciele z grubsza też; mimo zmęczenia i wciąż trochę zbyt długiej listy TODO mam więc mnóstwo energii, a dla rozrywki (prócz czynności tradycyjnych) jak co roku klikam, otwieram, wypełniam oraz układam (tak, mam też taki puzzlowy) kalendarze adwentowe.
Jednym słowem, mimo braku czasu i nieustannego pośpiechu, czuję się szczęśliwa, czego już dziś wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom życzę: z czymkolwiek się borykacie, czy są to problemy małe czy duże, niewielkie kłopociki czy też potężne traumy: niech Wam się darzy! Niech się goją wszelkie Wasze rany, niech życie prostuje i wygładza Wasze ścieżki. Świat jeszcze nie idzie całkiem do diabła (choć media robią wszystko, by nas przekonać, że jest inaczej). Spokoju ducha, zdrowia i bezinteresownej życzliwości bliźniego - wesołych świąt! :-)
PS Macie tu jeszcze jedną z moich ulubionych piosenek świątecznych: tak, jest stara, ale co z tego!
A tu obiecane wierszyki:
Samichlaus, wo
chunnsch du här? (1)
Samichlaus,
wo chunnsch du här?
Siebehundert
Stund wiit här.
Samichlaus,
isch s Säckli schwär?
Siebehundert
Pfund isch s schwär.
Samichlaus,
mach s ganz schnäll läär.
Dänn
isch dis Säckli nümme schwär.
Samichlaus, wo kommst du her? (1)
Samichlaus,
wo kommst du her?
Siebenhundert
Stunden weit her.
Samichlaus,
ist das Säcklein schwer?
Siebenhundert
Pfund ist es schwer.
Samichlaus,
mach es ganz schnell leer.
Dann ist
dein Säcklein nicht mehr schwer.
Samichlaus, wo
chunnsch du här? (2)
Samichlaus,
wo chunnsch du här?
Warum
isch din Sack so schwär?
Bisch
de ganz Wald dure gloffe?
Häsch
du vilicht s Chrischtchind troffe?
S
hätt sicher gseit, s chäm au scho glii.
Gäll,
Chlaus, ich bin en Liebe / e Liebi gsii?
Samichlaus, wo kommst du her? (2)
Samichlaus,
wo kommst du her?
Warum ist
dein Sack so schwer?
Bist du
durch den ganzen Wald gelaufen?
Hast du
vielleicht das Christkind getroffen?
Es hat
sicher gesagt, es komme auch schon bald.
Nicht wahr,
Chlaus, ich war lieb?
Samichlaus, du liebe
Maa
Samichlaus,
du liebe Maa, dörf ich au es Säckli haa?
Samichlaus,
du guete Maa, ändlich bisch du wieder daa.
Chunnsch
cho luege, was i mache, wie ich spiele, singe, lache.
Duesch
mi lehre, s Härz z verschänke und au a di andre z dänke.
Nur
so bin ich sälber froh und di Wiehnachtsfreud chan zu mir cho.
Samichlaus, du lieber Mann
Samichlaus,
du lieber Mann, darf ich auch ein Säcklein haben?
Samichlaus,
du guter Mann, endlich bist du wieder da.
Kommst um zu
schauen, was ich mache, wie ich spiele, singe, lache.
Du lehrst
mich, das Herz zu verschenken und auch an die anderen zu denken.
Nur so bin
ich selber froh und die Weihnachtsfreude kann zu mir kommen.
Samichlaus, ich hätt
en Wunsch:
Samichlaus,
ich hätt en Wunsch:
Wänn
du dänn zu eus hei chunnsch,
wett
ich mit dir use gaa und echli zum Esel staa,
wett
sin Chopf i d Arme näh und ihm echli z Ässe gäh.
Samichlaus, ich hätte einen Wunsch
Samichlaus,
ich hätte einen Wunsch:
Wenn du dann
zu uns nach Hause kommst,
möchte ich mit dir hinausgehen und ein bisschen beim Esel stehen.
Ich möchte
seinen Kopf in die Arme nehmen und ihm ein bisschen zu essen geben.
Ich bin en chline
Pfüderi
Ich
bin en chline Pfüderi, das säged alli Lüüt.
Ich
möcht so gärn e Grossi / en Grosse sii,
doch
strecke, das nützt nüüt.
Gäll,
Samichlaus, das weisch du scho,
chumm
gliich i euses Huus
und
läär no vor em Wiitergah de Sack ir Stube uus.
Ich bin ein kleiner Zwerg
Ich bin ein
kleiner Zwerg, das sagen alle Leute.
Ich möchte
so gern groß sein,
doch Strecken nützt nichts.
Nicht wahr,
Samichlaus, das weißt du schon,
komm trotzdem in unser Haus
und leere vor dem Weitergehen den Sack im Wohnzimmer aus.
Was tripp-tripp-trippelet
Was
tripp-tripp-trippelet und trapp-trapp-trappelet chönnt ächt das en Esel sii?
Was
Ding-ding-dingelet und dong-dong-dongelet, chönnt ächt das de Samichlaus sii?
Wenns
so tönt bim Wengistei bliebend miar grad nid dahei!
Denn
chunnt grad mit grosse Schrittdr Samichlaus chunnsch du au mit?
Was tripp-tripp-trippelt
Was
tripp-tripp-trippelt und trapp-trapp-trappelt, könnte das etwa ein Esel sein?
Was
ding-ding-dingelt und dong-dong-dongelt, könnte das etwa der Samichlaus sein?
Wenn es so
klingt beim Wengistein, bleiben wir gleich nicht zu Hause!
Denn da
kommt mit großen Schritten der Samichlaus – kommst du auch mit?
S isch mer gspässig z
Muet
S
isch mer gspässig z Muet.
Samichlaus,
bisch du so guet,
tue
nöd mit mir schimpfe,
tue
nöd d Nase rümpfe.
Gib
mir lieber gueti Sache,
weisch,
dänn chan i wieder lache.
Ich bin guter Dinge
Ich bin
guter Dinge.
Samichlaus,
bist du so gut,
schimpf nicht mit mir,
rümpfe nicht die Nase.
Gib mir
lieber gute Sachen,
weißt du, dann kann ich wieder lachen.
Vo wiitem ghört mer s
glöggele
Vo
wiitem gört mer s glöggele,
wär
chunnt ächt da cho z töggele?
S
isch s chline, graue Eseli,
es
suecht im Gras nach Greseli.
S
stellt d Ohre uuf und rüeft:
"I-aa!"
Juhui! De Samichlaus isch da!
Von weitem hört man das Glockenläuten
Von weitem
hört man das Glockenläuten,
wer kommt da wohl herangetrottet?
Es ist das
kleine, graue Eselchen,
es sucht im Gras nach Gräslein.
Es stellt
die Ohren auf und ruft:
„I-aa!“ Juhui! Der Samichlaus ist da!
Es Liechtli brännt im
Tannewald
Es
Liechtli brännt im Tannewald,
was
söll ächt das bedüüte?
Chunnt
ächt de Samichlaus scho bald?
Ich
ghöre s Glöggli lüüte.
Es
isch de Chlaus mit schwärem Schritt.
Chömed,
lueged gschwind!
Er
treit en Sack voll Nüssli mit, für alli, alli Chind.
Ein Lichtlein brennt im Tannenwald
Ein
Lichtlein brennt im Tannenwald,
was soll das wohl bedeuten?
Kommt der
Samichlaus wohl schon bald?
Ich höre das Glöcklein läuten.
Es ist der
Chlaus mit schwerem Schritt.
Kommt, schaut schnell!
Er trägt
einen Sack voll Nüsse mit, für alle, alle Kinder.
Oh Samichlaus, chum
öppe glii
Oh
Samichlaus, chum öppe glii.
Ich
mues drum bald go schlafe.
Gäll
luegsch jetzt nüm so truurig dri,
du
muesch mi gwüss nöd strafe.
Oh Samichlaus, bring Öpfel, Nuss
und
au en Grittibänz.
Und
lasch du d Ruete mal veruss
gits gwüss en Freudetanz !
Oh Samichlaus, komm doch bald
Oh
Samichlaus, komm doch bald.
Ich muss
nämlich bald schlafen gehen.
Schau mich
jetzt nicht mehr so traurig an,
du musst mich bestimmt nicht bestrafen.
Oh
Samichlaus, bring Äpfel, Nüsse
und auch einen Grittibänz.
Und lässt du
die Rute weg,
gibt es bestimmt einen Freudentanz!
Es polteret im
Stägehuus
Es
polteret im Stägehuus,
es
chlopfet a de Tüüre.
Wär
chunnt so spat no d Strass duruf?
Wär
wott eus jetzt no störe?
He,
lueg, de Samichlaus isch cho!
Er
treit en Sack, en schwäre.
Gäll,
Samichlaus, bisch sicher froh,
dass
d en bi eus chasch lääre.
Es poltert im Treppenhaus
Es poltert
im Treppenhaus,
es klopft an der Tür.
Wer kommt so
spät noch die Straße herauf?
Wer will uns jetzt noch stören?
He, schau,
der Samichlaus ist gekommen!
Er trägt einen Sack, einen schweren.
Nicht wahr,
Samichlaus, du bist sicher froh,
dass du ihn bei uns leeren kannst.
Es polteret a de Tüüre
Es
polteret a de Tüüre, de Samichlaus isch da.
Ich
fürcht mi nöd, ich weiss es, er isch en liebe Maa.
Ich
säg em fründlich Grüezi und luege zue ihm ue:
"Wo
häsch du dänn dis Hüüsli?"
"Wär
putzt dir dini Schue? "
"Vo
wäm häsch d Spanischnüssli?"
"Wär
sticht dir d Guezli uus?"
"Und
wachsed d Mandarinli im Gärtli vor dim Huus?""
De
Samichlaus mues lache: "Du Läcker, mit Verlaub,
das
dörf ich nöd verrate, suscht wird mis Eseli taub."
Es poltert an der Tür
Es poltert
an der Tür, der Samichlaus ist da.
Ich fürchte
mich nicht, ich weiß es, er ist ein lieber Mann.
Ich sage ihm
freundlich Grüezi und schaue zu ihm hinauf:
„Wo hast du
denn dein Häuschen?“
„Wer putzt dir deine Schuhe?“
„Von wem
hast du die Spanischen Nüsse?“
„Wer sticht dir die Guetzli aus?“
„Und wachsen die Mandarinen im Gärtchen vor deinem Haus?“
Der
Samichlaus muss lachen: „Du Schlingel, mit Verlaub,
das darf ich nicht verraten, sonst wird mein Esel taub.“
Oh du liebe Samichlaus
Oh
du liebe Samichlaus
i
diim schöne Gwand.
Weisch,
ich han es bitzli Angscht,
gäll
gisch mer dini Hand.
Oh du schöne Samichlaus
lueg
mi emal a.
Weisch
viel feini gueti Sache
wett
ich als Gschenkli ha.
Oh du lieber Samichlaus
Oh du lieber
Samichlaus
in deinem schönen Gewand.
Weißt du,
ich habe ein bisschen Angst,
gibst du mir deine Hand?
Oh du
schöner Samichlaus,
schau mich einmal an.
Weißt du,
viele feine, gute Sachen
möchte ich als Geschenk haben.
Samichlaus, ich bin so
froh
Samichlaus,
ich bin so froh,
dass
du hüt zu mir bisch cho.
Du
weisch, ich tue gern Nüssli ässe.
Häsch
mis Säckli nöd vergässe?
Samichlaus, ich bin so froh
Samichlaus,
ich bin so froh,
dass du heute zu mir gekommen bist.
Du weißt,
ich esse gern Nüsse.
Hast du mein Säcklein nicht vergessen?
Santi Niggi Näggi
Santi
Niggi Näggi,
hinter
em Ofe stägg i;
gib
mir Öpfel und Bire,
so
kum i wider fire
Santi Niggi Näggi
Santi Niggi
Näggi,
hinter dem Ofen stecke ich;
gib mir
Äpfel und Birnen,
dann komme ich wieder hervor.
Mit de Füessli
tripp-tripp-trapp
Mit
de Füessli tripp-tripp-trapp
mit
de Händli klipp-klipp-klapp
einmal
hi, einmal her
Gäll
Samichlaus, de Sack isch schwer.
Mit
em Chlöpfli Nick-nick-nack
säg
was häsch dänn i dim Sack?
Eimal
ganz schnäll zringelum
so
jettz isch mer's Tänzli zdumm!
Mit den Füßlein tripp-tripp-trapp
Mit den
Füßlein tripp-tripp-trapp,
mit den Händchen klipp-klipp-klapp,
einmal hin,
einmal her,
nicht wahr, Samichlaus, der Sack ist schwer.
Mit dem
Klöpfchen nick-nick-nack,
sag, was hast du denn im Sack?
Einmal ganz
schnell im Kreis herum,
so, jetzt ist mir das Tänzlein zu dumm!
Samichlaus, weisch,
was i wett?
Samichlaus,
weisch, was i wett?
Uf und use us em Bett!
Äntlech
e kes Fieber ha,
dass
i umeggumpe cha.
Myni Fründe wider gseh,
spile
mit em Hund im Schnee,
uf
di nöie Schy ga stah!
Hilf
mer, dass i gly cha ga!
Samichlaus, weißt du, was ich will?
Samichlaus,
weißt du, was ich will?
Aufstehen
und raus aus dem Bett!
Endlich kein
Fieber mehr haben,
damit ich herumhüpfen kann.
Meine
Freunde wieder sehen,
mit dem Hund im Schnee spielen,
auf die neuen Skier stehen!
Hilfe mir dass ich bald gehen kann!
Was isch das für es
Liechtli?
Was
isch das für es Liechtli?
Was
isch das für en Schii?
De
Chlaus mit de Latärne
lauft grad de Wald dur y.
Sin Esel, de hed glaade, er rüeft, J-a, J-a!
Hüt dörf i mit mim Meischter ämal is Stedtli ga!
Im Sack, da häts vill Nusse, au Tirggel, Zimmetschtärn,
die
träg ich, wär's en Zentner,
für
d'Chinde na so gärn!
Was ist das für ein Lichtlein?
Was ist das
für ein Lichtlein?
Was ist das für ein Schein?
Der Chlaus
mit der Laterne
läuft gerade durch den Wald hinein.
Sein Esel,
der hat geladen, er ruft: „Ja-a, ja-a!“
Heute darf
ich mit meinem Meister einmal ins Städtchen gehen!
Im Sack, da
hat es viele Nüsse, auch Tirggel, Zimtsterne,
die trage
ich, wär’s ein Zentner,
für die Kinder noch so gern!
Komentarze
Prześlij komentarz