O książkach - za (mniej więcej) pierwszy kwartał 2021.

[edit: ostatecznie nie opisałam całego kwartału, siły mi się skończyły... chyba po prostu muszę częściej pisać tego typu notki]   

Jak w tytule - oraz wyłącznie książki, które przeczytałam po raz pierwszy. 

Na czerwono, tak jak ostatnio: to, co koniecznie trzeba przeczytać. 

No to lecimy:


"Sztuka dawania prezentów" A. Szczęsna -  bożonarodzeniowe; lekkie, miłe i przyjemne. Polecam na święta.

 

"Wzgórze Świątecznych Życzeń" S. Trojanowska - ładne, niegłupie, chwilami wzruszające; spokojne, doskonałe na święta. 

 

"Zakochany Święty Mikołaj" zbiór opowiadań - lekkie, nie wszystkie opowiadania trzymają poziom, ale przeczytać można - ok na święta (choć nie tak dobre, jak dwie powyżej). 

 

"Kłamstwo doskonałe" J. Patterson - thriller; wciąga, choć pomysł bynajmniej nie nowy: ucieczka przed oprawcą, w efekcie życie w kłamstwie, a przeszłość oczywiście dogania. Można. 


"Z chmur do Azji" T. Grzywocz - opowieści stewardessy o zwiedzaniu Azji. Stylistycznie jak blog. Osobiście bardzo lubię czytać cudze wspomnienia podróżnicze (i  porównywać z własnymi); a w epoce corony często jedyna możliwość, żeby znaleźć się gdzie indziej... W każdym razie polecam. 


"Tajemnica eksplodujących zębów oraz inne ciekawostki z historii medycyny" T. Morris - czyli ciekawe przypadki medyczne i sposoby radzenia sobie z nimi w paru ostatnich stuleciach. Interesująco... ale bardzo przeszkadzał mi brak empatii autora w stosunku do kobiet. Szczególnie uderzyło mnie to, gdy opisywał najstraszniejszą historię medyczną, o jakiej kiedykolwiek czytałam/słyszałam. Owszem, historia ta z założenia nie mogłaby przydarzyć się mężczyźnie, niemniej od jakiejkolwiek ludzkiej istoty oczekiwałabym okazania największej empatii właśnie tu, a nie podczas opisów np. jakichś trywialnych uszkodzeń męskich genitaliów, które - choć niewątpliwie bardzo bolesne - z pewnością nie niosły ze sobą tak przerażającego ładunku cierpienia psychicznego, jak ww. przeze mnie historia. Książka nie dla osób nadmiernie wrażliwych. Jednym tchem czytać się też nie da; raczej po kawałku.  


"Tajemnica rodzinna z Żydami w tle" I. Wiszniewska - kolejna książka o Zagładzie, natomiast z odmiennej perspektywy: autorka spróbowała odnaleźć osoby, spokrewnione z oprawcami Żydów... nie tymi oprawcami z pierwszych stron gazet, ale takimi, którzy wyrządzili krzywdę czy wysłali na śmierć, a następnie stało się to wstydliwie strzeżoną rodzinną  tajemnicą. Z oczywistych względów - zadanie niełatwe. Przeczytać trzeba koniecznie.    


"W łóżku z Tudorami. Intymne życie dynastii" A. Licence - czyli dynastia Tudorów, napisana pod kątem tych, które ją przedłużały. Problemy i zwyczaje rozrodcze epoki: ciąże, porody, połogi. Bardzo interesujące, ogromnie polecam. 


"W blasku słońca" M. Kordel - o ile zazwyczaj lubię książki tej autorki (lekkie i przyjemne są świetne  na urlop czy święta), ta zupełnie mi nie podeszła. Wydumane; krzywiłam się czytając - no i to zakończenie... Odradzam.

 

"Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości" J. Wright - czyli jak w tytule.  Napisane świetnie i z humorem, wciąga, czyta się błyskawicznie. Autorka włożyła niezaprzeczalnie dużo wysiłku, chylę czoła. I oczywiście polecam.

 

"Przygody młodego przyrodnika" i "Podróże na drugi kraniec świata. Dalsze przygody młodego przyrodnika" D. Attenborough - czyli podróże w czasach corony do świata sprzed pół wieku, który - dzięki działaniom jakże wspaniałego gatunku ludzkiego - już nie istnieje. Świetnie napisane, bardzo interesujące, chylę czoła; choć oczywiście podczas lektury w pakiecie nieustające krwawienie serca z żalu (że tego świata, ze szczególnym uwzględnieniem zwierząt, już nie ma) i tęsknej zazdrości (że David urodził się wystarczająco wcześnie, żeby to wszystko zobaczyć). Ogromnie polecam. 


"Miasteczko Middlemarch" G. Eliot - zaczęłam czytać jakoś w 2020, a może nawet w 2019, ale mnie zmęczyło i odłożyłam na czas bliżej nieokreślony. Który, jak widać, nadszedł. Jeśli ktoś nie wie (bo to klasyka, więc możliwe, że wszyscy poza mną czytali w wieku lat nastu) - małe miasteczko angielskie na początku XIX wieku i pełen jego przekrój społeczny - pod kątem psychologicznym. (Oczywiście nie byłam w stanie znieść traktowania zwierząt). Autorka obserwatorką była niewątpliwie dobrą, natomiast wiek książki robi, moim zdaniem, swoje (i to nie na plus). Można, nie trzeba. 

 

"Asymetria" L. Halliday -  romans bardzo, bardzo młodej z bardzo, bardzo starym (i sławnym). Nieodmiennie w przypadku takich książek mam wrażenie, że ktoś opisuje swoje fetysze/marzenia; również nieodmiennie zalatuje dyskretnym smrodkiem pigmalionowo-galateowym. Znudziło i zmęczyło, z lekka też zbrzydziło. Nie polecam. 

 

"Pan Wołodyjowski" H. Sienkiewicz - czyli jednak zmęczyłam trzeci tom Trylogii. Dlaczegóż, na Boga żywego, akurat czytania Trylogii oczekuje się od dzieci w polskich szkołach?! Pokrzepienia serca, przysięgam, nie zobaczyłam - choć wypatrywałam pilnie. Za to jest mnóstwo (z)grozy, epatowania okrucieństwem (chwilami takim, że i Masterton by się nie powstydził...), całkowicie bezsensownych, pseudobohaterskich śmierci - i pewne fragmenty, po przeczytaniu których zrobiło mi się niedobrze. Cytując pierwszy z brzegu: "Wiedziała o tym dobrze, że nie ma i nie może być nad nią miłosierdzia, bo choćby jaki cud wyrwał ją z tych strasznych rąk, już ona nie była dawną Zosią, białą jak pierwsze śniegi, zdolną zapłacić czystym sercem za kochanie". Innymi słowy, cała wartość kobiety wyłącznie w postaci cienkiej błony między jej nogami... (a nie, przepraszam, "serca" - ładny eufemizm) - skoro już nie jest dziewicą, to furda, już jej całe życie nic nie warte; skoro zgwałcona, to niech lepiej umrze. Serio, to właśnie jest literatura odpowiednia dla młodzieży? 


"Henryk Sienkiewicz. Dandys i celebryta" I. Kenzler - czyli jak usiłowałam zrozumieć, co ukształtowało Sienkiewicza w taki, a nie inny sposób. Interesujące, warto.  


"Upiorny narzeczony i inne opowieści z dreszczykiem" zbiór opowiadań - Poe i inni. Jako nastolatka lubiłam Poego, ale najwyraźniej z tego się wyrasta. Ziewałam. Nie polecam. 


"Dziewczyna z konbini" S. Murata - japońska (wysoko funkcjonująca) autystyczka, pracująca w spożywczaku. Bardzo dobrze napisane, zdecydowanie polecam. 


"Zanim nadejdzie jutro, t. I i II" J. Jax - Kresy Wschodnie i wkroczenie Sowietów, a co za tym idzie - wywózki i życie na Syberii. Nie na faktach, zbeletryzowane - i chyba to właśnie nieco mi zgrzytało. Wolałabym poczytać o  prawdziwych ludzkich losach. Zgrzyta też chwilami warsztat autorki, jest zbyt współcześnie. Niemniej poczytać można, wciąga. Jest jeszcze tom trzeci, ale muszę go dopiero kupić.


"Muzeum osobliwości" A. Hoffman - początek zeszłego wieku w Nowym Jorku, główna bohaterka występuje jako żywy eksponat w ojcowskim muzeum osobliwości. Mieszane uczucia, chyba jednak nie polecam.  (Oraz żal, że takiego Manhattanu już od bardzo, bardzo dawna nie ma...)


"Za horyzont. Polaków latynoamerykańskie przygody" T. Pindel - historia emigracji Polaków do różnych krajów Ameryki Południowej. Doskonałe, bardzo interesujące, bardzo polecam!

 

"Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko" - czyli (straszna) historia ludzkości w pigułce. Bardzo zabawne (i głęboko tragiczne zarazem, gdy się nad tym choć chwilę zastanowić). Połknęłam na raz. Polecam.   

 

"Manipulantka" I. Ashdown - thriller. Dwie siostry, spotkanie po latach, nieoczekiwana tragedia. Kiepska - z wielu różnych względów. Nie polecam. 

 

 "Enola Holmes. Sprawa osobliwego wachlarza" N. Springer - jak pisałam już w tej notce, bardzo lubię książki (a raczej, zważywszy objętość - książeczki) z tej serii dla nastolatków. Lekkie, fajne, odprężające. O siostrze Sherlocka H. i jej śledztwach.  

 

"Droga" C. McCarthy - dystopia doskonała, czyli taka, po której człowiek ma poczucie, że nic już nie ma sensu, a świat zamierza ku nieuchronnej zagładzie. Świetnie napisane postapo, równie dobre, jak i straszliwie przygnębiające. Nie dziwię się, że dostało Pulitzera. Koniecznie trzeba. 

 

"Modelki z Dubaju" M. Margielewski - teoretycznie o dziewczynach, które z własnej - lub nie - woli zostały prostytutkami w świecie obłąkańczo wielkich pieniędzy. Przeczytałam, przyznaję, z dużym sceptycyzmem; historie bowiem brzmią jak z "Faktu" rodem. Czy ktoś wie, czy to jest rzeczywiście oparte w jakikolwiek sposób na faktach?... Mam wątpliwości, a z tego co widzę, autor pracował ongiś dla "CKM-u" czy "Super Expressu" (co zresztą czuć wyraźnie podczas czytania).


"Uwolniona. Jak wykształcenie odmieniło moje życie" T. Westover - na faktach. Toksyczna rodzina mormońska oczami jednej z córek. Interesujące, choc nie mogę oprzeć się wrażeniu, że autorka upraszcza/zmienia pewne fakty. Niemniej jak najbardziej można. 


"Gorzka pomarańcza" N. Hamid - nieudane małżeństwo polsko(ona)-egipskie (on). Ludzie, którzy kochają zwierzęta, lepiej niech sobie darują. Reszta świata też niekoniecznie musi - chyba że jakieś młode dziewczę, które kompletnie nie wie, jakie problemy przynieść może zderzenie w małżeństwie dwóch różnych kultur; wtedy na przestrogę.  

 


 

Komentarze

  1. Wybrałam sobie cztery na teraz do zdobycia. Dzięki za polecenie :)
    Z Sienkiewiczem trafiłaś w punkt. Pamiętam, jak szesnastoletnia wówczas jeszcze Miśka, wpadła w Polsce między regały z książkami w supermarkecie. Szkoda, że ktoś nie nagrał mojej miny, gdy złapała za Trylogię! A jeszcze bardziej żałuję, że nie nagrałam jej miny, kiedy zaczęła czytać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie! :-D Miśka to już inne pokolenie (urodzone i wychowane w kapitalizmie, a w jej przypadku jeszcze i w różnych krajach, więc jej horyzonty są szersze niż np. nasze w tym samym wieku) - dla niej Trylogia to musiał być szok.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty