Czytanie 2025 porcja następna - 67/n, jeśli dobrze liczę.
Zgodnie z zapowiedzą ze wcześniejszej notki, zmęczyłam "Północ-Południe" J. Jakes tom II i III. "Zmęczyłam" to być może nie do końca trafne słowo: ta epicka powieść zdecydowanie ma swoje momenty i rozumiem, dlaczego była w swoim czasie tak popularna. Co nie zmienia faktu, że kreowanie postaci kobiet wychodzi autorowi tak sobie (widzę tu echa kompleksu Madonny i ladacznicy), a brutalne potraktowanie części bohaterów - choć bardzo życiowe - wywołuje silny dyskomfort u czytelnika czy też, jak w moim przypadku, czytelniczki. Do tego przemiany psychologiczne niektórych bohaterów: niczym nieuzasadnione, a poprzez to - niezbyt wiarygodne. Ale prawdą jest, że dzieło oszałamia rozmachem i przeczytać jak najbardziej można (pisałam już, że prezentuje w bardzo szczegółowy i realistyczny sposób, co działo się w USA przed, w trakcie i po tej bratobójczej wojnie?) Co nie zmienia faktu, że wciąż wolę "Przeminęło z wiatrem", przykro mi, panie Jakes.
"Kandydat" J. Żulczyk - odrażający, brudny, zły świat polskiej polityki, mediów i nie tylko (zamaskowany li tylko łatwiutkimi do rozszyfrowania pseudonimami): ludzie zagubieni i nieszczęśliwi, a czasem po prostu podli i okrutni Jak zawsze warto Żulczyka przeczytać - choćby dla frazy. Albo żeby odetchnąć z ulgą, że osobiście żyje się w zupełnie innym wszechświecie. PS Początek dość męczący, ale warto pobrnąć dalej.
"Za grosze. Pracować i (nie) przeżyć" B. Ehrenreich - autorka książki przeprowadziła na sobie dość drastyczny eksperyment - a mianowicie przez kilka miesięcy próbowała przeżyć w USA tak, jak na co dzień przeżyć próbują miliony ludzi: tzw. niewykwalifikowana siła robocza, pozbawiona zaplecza w postaci własnego domu/mieszkania, oszczędności, pomocy ze strony rodziny, itp. Autorka była po pięćdziesiątce. Pracowała m.in. jako kelnerka, sprzątaczka, sprzedawczyni w Walmarcie - próbując jednocześnie wynająć jakieś (jak najtańsze) lokum. Oczywiście okazało się to na dłuższą metę niemożliwe, eksperyment musiał zostać przerwany. To książka, którą przeczytać powinien każdy, kto na co dzień, moszcząc się wygodnie w gniazdku swojego uprzywilejowania i jednocześnie starannie mu zaprzeczając, jest ślepym wyznawcą teorii, że każdy może, byleby wystarczająco ciężko pracował.
Książka jest dość stara, bo sprzed ćwierćwiecza: gdyby ktoś powtórzył ten eksperyment dziś, jego wyniki byłyby oczywiście jeszcze gorsze, bo poziom biedy w USA (i nie tylko) wzrósł. W sumie nie wiem, po co to przeczytałam (bo jaki wynik eksperymentu będzie, łatwo było przewidzieć z góry...) - chyba z poczucia moralnego obowiązku znajomości szczegółów codzienności w pewnych zawodach. I tak, wiem, że nic nie jest czarno-białe; zdaję sobie sprawę, że jakaś część ludzi ponosi (i ponosić powinna) konsekwencje swoich złych życiowych wyborów. Ale jednocześnie zbyt wielu jest takich, którzy przed analogicznymi konsekwencjami są chronieni. Tl; dr: życie jest niesprawiedliwe, a nędza przykra, czy to w krajach rozwiniętych, czy też nie.
"Znikające dziewczyny", "Bezimienna", "Grób matki", "Ostatnie wyznanie", "Kości niezgody", "Cichy płacz", "Zimne serce", "Śmiertelna układanka" - czyli ośmiotomowa (póki co) seria o detektywce Josie Quinn, autorstwa L. Reagan. Wyjątkowo smaczna seria kryminalna i choć liczba nieszczęść i dziwnych zdarzeń, przypadających na główną bohaterkę i niewielkie miasteczko, jest statystycznie raczej mało prawdopodobna, to czyta się to pysznie, leciutko i z ukontentowaniem. (Idealne na urlop, jeźlikto hce porady). Czekam na więcej!
"Nie kłam" F. McFadden - kryminał z rozwiązaniem, przyznaję, dość zaskakującym - a także z raczej nietypowym happy endem. Nowożeńcy, na skutek przypadku zmuszeni przenocować w opuszczonym domu zaginionej kobiety. Zdecydowanie można - choćby dla zakończenia.
"Trzecia osoba" A. Kańtoch - niezły kryminał, choć z nieco rozczarowującym rozwiązaniem zagadki. Pisane z perspektywy trojga dorosłego już rodzeństwa, którego rodzice zaginęli bez śladu wiele lat temu. Można, nie trzeba.
"Studium przypadku" G. Macrae Burnet - Londyn lat 60., pacjentka słynnego psychiatry Braithwaite'a popełnia samobójstwo. Siostra zmarłej udaje chorą, by zbliżyć się do lekarza i przeprowadzić w tej sprawie śledztwo. Mieszanka pamiętnika i biografii. Nominowane do Bookera, choć nie bardzo wiem, dlaczego: dość irytujące i męczące. Zdecydowanie nie moje klimaty; można sobie darować.
"Tajemnica Broken Bayou" J. Moorhead - kolejny kryminał. Odnosząca sukcesy kobieta wraca po latach do rodzinnego miasteczka, gdyż tajemnice; dzieje się i robi coraz bardziej grząsko i ciekawie, akcja się rozwija... po czym następuje zupełnie idiotyczne i niczym nieuzasadnione zakończenie. Rozumiem, że Moorhead chciała, żeby było zaskakujące - ale nie, nie w ten sposób się to robi, naprawdę. Nie można najpierw pieczołowicie stworzyć trójkąta, by na koniec oznajmić czytającym, że tak naprawdę jest on kołem. To znaczy można, ale efekt jest... niegodzien jakiegokolwiek szacunku i absurdalny. Nie polecam.
"Dobra zła dziewczyna" A. Feeney - kolejny kryminał. Morderstwo w domu opieki, wydarzenia z perspektywy czterech różnych kobiet (jednej z pensjonariuszek, jej córki, pomocnicy/pracownicy i jednej teoretycznie niepowiązanej ze sprawą, ale oczywiście, że jednak tak). Trochę pop-psychologizowania i kiepskie rozwiązanie intrygi. Nie polecam.
"Wyspa Bane tom II - Ścigana" L. Childs - literacko mniej więcej na poziomie opka niezbyt rozgarniętej uczennicy szkoły średniej. Musiałam przerwać, bo nie da się tego czytać. Mam w sobie dość duże pokłady wyrozumiałości, ale - nie, po prostu nie. (Tomu pierwszego nie czytałam i nie mam najmniejszego zamiaru).
"Gdynia. Pierwsza w Polsce" A. Boćkowska - jak w tytule, czyli fajnie i rzeczowo opowiedziana historia Gdyni: od jej początków aż po czasy dzisiejsze. Jeden z fragmentów mojej tożsamości to co prawda bycie Gdańszczanką, nie Gdynianką, ale co Trójmiasto, to Trójmiasto: do "Śledziowa" też mam spory sentyment.
"Czas starego boga" S. Barry - tę nominację do Bookera rozumiem znacznie lepiej. Policjant na emeryturze, wspomninanie żony i dzieci, wtem! dawni koledzy, powracający do starej i nigdy nie rozwiązanej kryminalnej sprawy... A w tle - to, co ongiś działo się w Irlandii z dziećmi, będącymi pod opieką księży i zakonnic. Książka łagodna i mroczna zarazem; a chwilami brutalna tak, że aż zatyka z bolesnego współczucia. Bardzo warto.
"Nad jeziorem" S. Bolton - kryminał. Mała wioska w Kumbrii i nowa przybyszka, otwierająca piekarnię; odbywające się co roku dziwne kościelne zgromadzenie - a wszystko widziane oczami niepokojącego narratora. Można, choć niestety przewidywalne zakończenie.
"Millie Calloway 03 - pomoc domowa. Z ukrycia" F. McFadden - kolejny nieźle napisany kryminał. Rodzina z dwojgiem dzieci wreszcie nabywa wymarzony dom... po czym okazuje się, że - oględnie mówiąc - nie mieli szczęścia co do sąsiadów. Zakończenie nie do końca wiarygodne, choć zaskakujące; i wszystko się spina. Mam plan sięgnąć po dwa poprzednie tomy.
"Milagro. Dziennik kubański" M. Kydryński - czyli Kuba oczami Kydryńskiego. Mimo że silna niechęć do autora (gdyż dobrze pamiętam to), zdecydowałam się w końcu sama sprawdzić, co są warte jego książki (wcześniejszych nie czytałam). Widzę między nami pewne punkty styczne, jeśli o podróże i pisanie chodzi, choć skrzywienie też się pojawia, i to nie raz. Raczej nie sięgnę po inne.
Dzięki za namiary na kilka kryminałów, zainteresuję się! Co do Kydryńskiego - pamiętam aferę, zbrzydziło mnie to, unikam od tej pory.
OdpowiedzUsuń