Oznaki życia na blogu, czyli dlaczego usunęłam Instagrama.

Jest początek lipca*, a właśnie dotarł do mnie mejling, zachęcający do nabycia ciuchów na  Oktoberfest. Nie czuję się zdziwiona (Mikołaje z czekolady pojawią się zapewne w sklepach już we wrześniu), ale jednak nieco zirytowana. Jak to. Ja tu mam lato, słońce, upał, a oni mi wyskakują z październikiem?! Że jesień, kolorowe liście, chłód i krótsze dni? Pff. Bez sensu. Absolutnie się nie zgadzam!      
Zmartwionych moim zniknięciem z Instagrama uspokajam, że nie dzieje się nic złego - wprost przeciwnie. Już kiedyś (trzy lata temu?!) pisałam o pewnej zmianie w moim życiu, dotyczącej spędzania wolnego czasu - i dlaczego nie na internecie. Instagram i tak trzymał się mocno: był moim fotograficznym pamiętnikiem; ba - nierzadko dziennikiem! - przez pięć lat. To bardzo długo. 

Być może ktoś z obserwujących zauważył, że od prawie roku zdjęć publikowałam coraz mniej. Coraz bardziej czułam się jak własny paparazzo. Co prawda z zasady (za wyjątkiem paru fotografii ślubnych) nie wrzucałam zdjęć rodziny i przyjaciół, ale i tak z perspektywy czasu uważam, że udostępniałam światu zdecydowanie za dużo fragmentów mojego życia (profil był publiczny). I właściwie po co? Jaki był w tym sens?

Potem doszedł nowy element. Po raz pierwszy uświadomiłam sobie to podczas jednego z wyjazdów, na początku maja tego roku. Dzień był świetny, pełen wrażeń - a ja byłam zmęczona i chciałam pójść spać. Ale... jeśli chciałam utrzymać ciągłość pamiętnika, jeśli chciałam, by daty się zgadzały, musiałam opublikować coś przed pójściem spać... Nie chciało mi się, niemniej się zmusiłam. Dawna przyjemność niepostrzeżenie zamieniła się w uciążliwy obowiązek. Zmuszałam się jeszcze przez prawie dwa miesiące... a potem po prostu przestałam. Ależ to była ulga!  

Owszem, to, że nie pożegnałam się w należyty sposób z obserwującymi, jest właśnie pokłosiem tamtego zmuszania. Po prostu obrzydzenie do Insta sięgnęło zenitu. Nie, nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek tam wrócę - na chwilę obecną nie chcę. Nie używam Instagrama od dwóch miesięcy i muszę powiedzieć, że były to doskonałe dwa miesiące. Żadnego obowiązkowego wrzucania fot; żadnego przewijania "co u znajomych" (a mimo że ograniczyłam liczbę obserwowanych do około 300, to było wciąż bardzo dużo zdjęć do przejrzenia...); statystyki używania telefonu znacząco spadły; zyskałam więcej wolnego czasu. Mam poza tym bardzo przyjemne, a dawno już gdzieś zagubione poczucie całkowitej prywatności. Tylko ja (i oczywiście osoby spędzające ze mną czas) wiem, co w danym momencie porabiam i gdzie jestem. Bezcenne.        
Wspomniany wyżej czas wolny jak zwykle pochłaniają mi wyjazdy (a w tym roku wyjątkowo ich dużo nawet jak na mnie!); śmiganie po górach; randki z mężem; spotkania z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi; czytanie... A właśnie - na Insta, chcąc choć w jednym roku życia zliczyć przeczytane książki, zamieszczałam jednozdaniowe recenzje i licznik. Myślę, że będę to kontynuować tutaj. Podróże też oczekują na opisanie. I tzw. szwajcarskie życie codzienne - miałam na przykład ogromną przyjemność zameldować się jako VIP na słynnym Fête des Vignerons (odbywa się raz na dwadzieścia/parę lat - wcześniejsze było w 1999 roku).  Owszem, wiem, regularność w pisaniu bloga nie jest moją mocną stroną. No cóż. Wpisy będą, gdy będą. Prędzej czy później - ale będą!

Jeśli ktoś chce się ze mną skontaktować, to przypominam, że na podstronie "O mnie" jest aktualny adres mejlowy. Oświadczam, że na mejle odpisuję znacząco szybciej niż tworzę nowe notki na blogu! 

            






* był, gdy pisałam to zdanie 

Komentarze

  1. No jesteś! Lubiłam oglądać Twoje zdjęcia na insta :( Zmiana profilu na prywatny nie pomogłaby? Żałuję, że stamdąd zniknęłaś, ale rozumiem.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie Insta nie wchodzi w grę. Ale jeśli bym wróciła - na pewno dam znać :-)

      Usuń
  2. Parę osób się naprawdę niepokoiło, w tym wyżej (czy tam niżej) podpisana. Próba kontaktu innymi kanałami pozostała bez odpowiedzi, przyczyny nieznane i sobie człowiek wyobraża różne okropności i nie wiadomo, lecieć na ratunek czy dać spokój, bo może adresat wyraźnie sobie kontaktu nie życzy, ale bez umiejętności obsługi szklanej kuli się o tym nie dowiesz.
    Dobrze, że wszystko u Ciebie ok, ale, przyznam się, przykro trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co masz na myśli, ale wszyscy znajomi z netu, którzy się do mnie odezwali, otrzymali odpowiedź.

      Usuń
    2. Pisałam na WA, dwa razy, i prosiłam o przekazanie prośby o kontakt na TT, bo jestem poza nawiasem. No nic, nieważne już teraz.

      Usuń
    3. Erm. WA - WhatsApp? - do mnie masz zapewne od dawna nieaktualny. Na TT bywam b. rzadko, to nie jest dobre miejsce do kontaktu.

      Usuń
  3. Wszystko fajnie z tym czasem, ale niestety prawda jest taka, że dużo ludzi wisi na społecznościówkach, bo są zbyt zmęczeni na cokolwiek innego. Próbowałam ograniczyć TV i Internet na rzecz np. czytania czy uczenia się pythona, ale po pracy i tych koszmarnych dojazdach do domu jestem już tak wyczerpana, że nie mam siły na nic innego. Kiedy jeżdżę autobusami, widuję dziesiątki ludzi takich jak ja - puste twarze bez radości, uśmiechające się tylko do wiadomości na whatsappie czy śmiesznego mema na facebooku.
    Co do zmęczenia Instagramem... Najgorszy przymus to taki, który narzucamy sobie sami ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Zmęczenie i czas; ja też po pracy nie mam już pary na wysiłek typu spotkanie z kimś na mieście, ładne wyglądanie i konwersacje w obcym języku. Chciałabym, planuję to nawet, a potem się okazuje, że od planu minęło 8 tygodni i nic :} Tymczasem gadanie ze starymi znajomymi na czacie albo tylko czytanie ich wpisów wymaga znacznie mniej energii, jak czytanie książki, tylko napisanej przez mniej obce osoby i nieco bardziej interaktywnej.
      Ja nawet nie oglądam tv, filmów i seriali niewiele, zamiast tego wolę gadać z ludźmi w internetach.

      Usuń
    2. Współczuję zmęczenia... odczuwałam podobne, gdy miałam bore out. Mam nadzieję, że u Was to nie to.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty