Skojarzenia.

Pierwsze dni w poprzedniej pracy. Jeden z kolegów zaczepia mnie na korytarzu i pyta z zainteresowaniem, czy to prawda, że polski hymn zaczyna się od słów "jeszcze Polska nie zginęła". Słysząc potwierdzenie, wybucha śmiechem i mówi, że musimy być strasznie pesymistycznym narodem: no bo to "jeszcze..." - zupełnie, jakbyśmy nie byli pewni, czy za chwilę nie zginie.  

Chcę zapakować zakupy do toreb i uprzejmie pytam mężczyznę stojącego przede mną, czy mógłby mi zrobić trochę miejsca. Przesuwa się i pyta nieśmiało, czy może jestem z Rosji, bo ten obcy akcent... Nieco oschle zaprzeczam. Pada pytanie, skąd w takim razie. Odpowiadam. "Polska! Kukuczka! Rutkiewicz!" wybucha entuzjazmem mężczyzna i zaczyna wychwalać osiągnięcia polskich himalaistów.

Rozmowa w pracy podczas przerwy na kawę, tematyka schodzi na szeroko pojęte języki. Wtem kolega pyta z ciekawością: "Ale tak właściwie, to wy tam w Polsce używacie cyrylicy?"

Siadamy w kawiarni i zaczynamy rozmawiać po polsku. Przy stoliku obok siedzą trzy starsze panie. Jedna z nich przysłuchuje się temu, co mówimy, po czym pyta, czy jesteśmy z Polski. Po usłyszeniu potwierdzenia mówi, że była kiedyś w Warszawie, jeszcze w latach sześćdziesiątych, że wtedy było tam tak szaro, ale teraz pewnie wiele się zmieniło, na lepsze, prawda?

Rozmawiamy w pracy o czymś, co powinien dla nas zrobić drugi zespół. Kolega rzuca beztrosko: "powinnaś pójść do niego i zagrozić, że jak tego nie zrobi, to ukradniesz mu samochód!", po czym uświadamia sobie, że żart nie był w najlepszym stylu, mityguje się i wyjaśnia przepraszająco "to było głupie, ale wiesz, jest taki stereotyp o Polakach kradnących samochody..." 

Kontrola biletów w pociągu. Konduktor zerka w mój bilet miesięczny i radośnie mówi: "O, pani jest z Polski! Tak jak moja ulubiona tenisistka, Agnieszka Radwańska!"

Rozmawiam z siostrą A. o szwajcarskim rynku pracy, a konkretnie zezwoleniach na tę pracę, których potrzebuje każdy pracujący tu cudzoziemiec. Opowiadam jej, że z tymi zezwoleniami to różnie bywa, niektórzy znajomi dostają po B od razu C, a niektórzy znowu B. Ona potakuje współczująco i mówi: "no tak, pewnie wyglądałoby to lepiej, gdyby Polska była w Unii Europejskiej..."

Kuchnia, kawa, konwersacja zapoznawcza po przyjęciu do pracy. Kolega z Urugwaju uśmiecha się sympatycznie, słysząc, skąd jestem i z żartobliwą dumą oznajmia, że umie coś powiedzieć po polsku. Pytam, co takiego, myśląc cierpko, że zapewne nic cenzuralnego. Kolega zaś wypala: "dobre te truskawki!"

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty