To i owo, czyli #mzf cz. 2.

Ze względu na specyfikę branży, w jakiej pracuję, poznałam zdecydowanie o wiele więcej Szwajcarów niż Szwajcarek. W związku z tym nie bardzo jestem w stanie jakkolwiek oszacować, jak wygląda tu sytuacja z imionami żeńskimi. Jeśli chodzi o męskie - najwięcej jest oczywiście tych typowo ogólnoeuropejskich, najczęściej pochodzenia biblijnego, które przewijają się w różnych krajach pod zawsze rozpoznawalną formą. Choć uwaga! podobna forma nie zawsze określa tę samą płeć. Np. "Beat" jest w Szwajcarii imieniem wyłącznie męskim. (Szwajcarzy, którym powiedziałam, że w Polsce to wyłącznie imię żeńskie, byli bardzo zdziwieni). Da się zauważyć też modę na imiona angielskie. Prócz tego bardzo częstym nadawanym tu imieniem jest niewystępujące w żadnym innym kraju - a mianowicie "Reto" (pochodzi od słowa Retoroman). Wg oficjalnych statystyk zaś, najpopularniejsze imiona męskie to Peter i Hans (czyli Jan) - bardzo często występujące też w złożeniu Hanspeter. Żeńskie - Maria i Anna. Najpopularniejsze szwajcarskie nazwisko to natomiast Müller (jak wygląda to w poszczególnych regionach, można zobaczyć tu).

Kiedy podpisuje się tu umowę ubezpieczenia mieszkania, można z łatwością ubezpieczyć je również od trzęsienia ziemi. Pomysł ten bynajmniej nie jest absurdalny - jako że Szwajcaria znajduje się na terenie niestabilnym tektonicznie. Trzęsienia ziemi zdarzały się tu i zdarzają, co prawda zazwyczaj na skalę niewielką, ale niestety są i wyjątki - w roku 1356 Bazylea na skutek trzęsienia ziemi została kompletnie zniszczona. Najbardziej narażone na trzęsienie ziemi są kantony bazylejskie, Wallis i Graubünden. (Więcej informacji tutaj). 

Kiedy idzie się do szwajcarskiej restauracji, warto wiedzieć, że czasem trzeba doprecyzować swoje zamówienie. Poproszenie o wodę mineralną poskutkuje - zupełnie odwrotnie niż w Polsce - otrzymaniem wody mineralnej gazowanej. Ot, taką tu wolą, taką się najczęściej pija, to jest wartość domyślna. Osobiście gazowanej nie lubię, toteż szybko musiałam się nauczyć, że kiedy składam zamówienie, musi to być zawsze "Wasser ohne Gas". Podobnie sprawa ma się ze stekami - jeśli nie sprecyzujemy, jaki stopień wysmażenia nam odpowiada, otrzymamy krwisty. Przyjechawszy z Polski, lubiłam dobrze wysmażone steki, ale że zawsze zapominałam obsłudze o tym powiedzieć, serwowano mi krwiste. (W efekcie polubiłam je zdecydowanie bardziej niż wysmażone, więc teraz nie muszę już pamiętać, żeby cokolwiek przy tym akurat zamówieniu doprecyzowywać).

Ubezpieczenie zdrowotne w Szwajcarii jest obowiązkowe - i prywatne. Podobne ubezpieczenie można zawrzeć również dla swojego zwierzęcia domowego. Czy się to opłaca, to już inna sprawa - niemniej możliwość jest. W Szwajcarii rozpowszechniona jest również usługa dog- i cat-sittingu, czyli opieki nad zwierzęciem w czasie nieobecności właściciela. Do wielu restauracji można zabierać ze sobą psy, mogą też one podróżować kolejkami linowymi (choć nie zawsze bezpłatnie). Jeśli psa na teren Szwajcarii wwozimy albo adoptujemy nowego, musi on (wraz z właścicielem) przejść specjalne, obowiązkowe szkolenie. (Niestety nie wiem, jak ono wygląda, jako że nie mam psa). Jeśli chcemy zabrać ze sobą do Szwajcarii swoje zwierzę, musi ono być zaczipowane, posiadać paszport i świadectwo szczepienia przeciwko wściekliźnie (nie młodsze niż miesiąc i nie starsze niż rok). Takie są przynajmniej wymagania teoretyczne, acz w moim przypadku (wiozłam swoje koty pociągiem) nikt tych dokumentów w ogóle nie sprawdzał. Po przywozie dobrze jest zabrać zwierzę do weterynarza, żeby zarejestrować jego czip w tutejszym systemie i zaktualizować adres na czipie.

Komentarze

  1. Z tym ubezpieczeniem mieszkania w Polsce jest podobnie chyba. Musiał bym dokładniej sprawdzić, ale wydaje mi się że ubezpieczenie od trzęsienia ziemi jest w standardzie. Co ciekawe w standardzie jest też często ubezpieczenie od gromu dźwiękowego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty