O podróżowaniu po szwajcarsku.

Dla tych co tl;dr - co warto wiedzieć przed podróżą, gdy mieszka się w Szwajcarii.

Wszystko kiedyś się kończy - w związku z czym, po trzech tygodniach rozkoszowania się brazylijskim słońcem, powróciłam na łono mojej nowej ojczyzny. (Hm, językowo jest to określenie zupełnie bez sensu - jako że mój tata nie jest Szwajcarem. Trzeba by stworzyć w języku polskim słowo do określania Kraju-W-Jakim-Się-Na-Stałe-Mieszka-A-Który-Nie-Jest-Krajem-Pochodzenia. Biorąc pod uwagę liczbę polskich emigrantów, niewątpliwie byłoby ono użyteczne). W międzyczasie co prawda w Szwajcarii zniknął problem temperatury ujemnej, niestety jednak jej wartości oscylują wciąż boleśnie daleko od +30. Co wiąże się z tym, że znowu musiałam włożyć na siebie kilka warstw ubrań oraz kozaki (które, notabene, na lotnisku w Rio wywoływały ludzkie zdumienie w sposób zauważalny; pewnie się zastanawiali, z jakiej to mroźnej krainy przybyłam). 

Jako że jednym z miejsc, które odwiedziliśmy, było Foz do Iguaçu - a są to okolice, gdzie pojawiają się komary, przenoszące żółtą febrę - tuż przed wyjazdem zaszczepiłam się na tę właśnie chorobę. (Należy to zrobić najpóźniej dziesięć dni przed wyjazdem). W każdym szwajcarskim kantonie jest co najmniej kilka przychodni "tropikalnych" (w moim są trzy), gdzie można dokonać potrzebnych szczepień. Warto porównać ceny, jako że potrafią być bardzo różne (różnica nawet do 100 CHF!) - a ubezpieczenie podstawowe nie zwraca pieniędzy za tę akurat szczepionkę (za to Zusatzversicherung - i owszem; w przypadku mojego ubezpieczyciela jest to zwrot do 200 CHF rocznie). Procedura jest nieskomplikowana, jak to w Szwajcarii - przychodzisz, otrzymujesz zastrzyk i żółtą książeczkę szczepień, płacisz. Lekarze podający szczepienie chętnie odpowiadają na wszystkie dodatkowe pytania (jak np. to, ile wynosi statystyczna skuteczność takiej szczepionki).

Jeżeli dużo podróżujemy, warto zaszczepić się również przeciwko innym, bardziej popularnym chorobom zakaźnym, jako że szczepionki, które otrzymaliśmy w dzieciństwie, należy odnawiać najdalej po dwudziestu latach. Osobiście zaszczepiona jestem przeciwko odrze, śwince i różyczce (trzy w jednym, szczepionka zwana MMR), żółtaczce typu A i B (jedna szczepionka podawana w trzech osobnych dawkach, przy czym trzecia dawka jest tzw. dawką przypominającą - tzn. że ochrona powinna być zapewniona już po dwóch pierwszych dawkach) oraz dyfterytowi, tężcowi, polio i krztuścowi (cztery w jednym - jak jedyna z ww. podziałała na mnie dosyć kiepsko, przez ok. dwa dni czułam się, jakbym miała grypę). Ubezpieczenie podstawowe, z tego co pamiętam, zwróciło mi za poczwórną i potrójną szczepionkę - przy czym za potrójną zdaje się dlatego, że namawiano dorosłych do szczepień w związku ze zwiększoną wtedy liczbą zachorowań na odrę, świnkę i różyczkę. Szczepienie przeciwko żółtaczce musiałam opłacić sama.

Kolejną rzeczą, jaką warto posiadać, gdy sporo się podróżuje, jest międzynarodowe prawo jazdy. W Szwajcarii jego wyrobienie trwa... pięć minut (dosłownie!) Trzeba wypełnić krótki formularz oraz przynieść ze sobą zdjęcie typu paszportowego - i oczywiście swoje aktualne prawo jazdy. Urzędnik wykonuje kopię naszego dokumentu, a zdjęcie wkleja do międzynarodowego prawa jazdy, w którym wpisuje nasze dane. Całą tę procedurę można załatwić również drogą pocztową. Opłata wynosi ok. 15 CHF. Uwaga - międzynarodowe prawo jazdy ważne jest trzy lata, potem trzeba wyrobić nowe. Chyba że liczy się na łut szczęścia i jedzie np. do Brazylii, gdzie - jak poinformował mnie mieszkający tam od kilku lat kumpel - w przypadku zaczepienia przez policję należy mówić po polsku czy niemiecku. Wówczas podobno machają ręką i puszczają wolno, bo nie chce im się wdrażać całej procedury, związanej z wiezieniem na posterunek, szukaniem tłumacza, itp. Oczywiście, zawsze można mieć pecha i trafić na tego jednego nadgorliwego policjanta na stu.

Jeżeli marzy się nam nurkowanie, trzeba pamiętać o tym, że potrzebne będzie zaświadczenie od lekarza ogólnego - iż stan naszego zdrowia pozwala na taką aktywność. Zaświadczenie takie jest w stanie wydać w Szwajcarii każdy lekarz ogólny. Oczywiście, są kraje, gdzie (za odpowiednią opłatą lub nawet przy jej braku) przymkną oko na brak takiego zaświadczenia, ale prościej (i bezpieczniej!) jest je po prostu mieć. Nie pamiętam, ile kosztuje, ale to jakaś bardzo niewielka kwota.

Jako że Szwajcarzy kochają wojaże, w sklepach (a nawet na każdej poczcie) znaleźć można całą masę przydatnych w podróży gadżetów - od poduszek podróżnych; rajstop czy skarpet, zapobiegających puchnięciu nóg podczas lotu; adapterów międzynarodowych, umożliwiających podłączenie sprzętu do każdego typu gniazdek na świecie; poprzez zestawy pustych 100 ml buteleczek, umożliwiających przewiezienie w bagażu podręcznym potrzebnych nam płynów; miniaturki wszelkiego rodzaju kosmetyków, a nawet leków - aż po specjalne uchwyty np. do kubków w samolocie czy ładowarki do telefonu... na korbkę. Firmy ubezpieczeniowe oferują oczywiście milion opcji ubezpieczenia podróżnego oraz ubezpieczenia zdrowotnego za granicami kraju. 

Informacji i wskazówek o celu podróży najczęściej nie trzeba nawet szukać na żadnych forach internetowych - wystarczy zagadać do kilku osób w pracy i prawie na pewno okaże się, że ta czy inna osoba już w danym kraju była i chętnie podzieli się wiedzą; albo wskaże kogoś np. z innego teamu, kto był. Podróże są tu zresztą często i chętnie poruszanym tematem; dzięki czemu miałam m.in. możliwość dowiedzieć się, jak wyglądało wojażowanie po świecie trzydzieści lat temu, bez internetu i kart kredytowych. Cennym źródłem, do którego warto zajrzeć, planując wyjazd, jest opis danego kraju na stronie szwajcarskiego ministerstwa - opcja w menu "Vertretungen und Reisehinweise"). Ministerstwo aktualizuje informacje regularnie - np. o dane dotyczące aktualnej sytuacji politycznej w regionie. 

Zdecydowanym plusem podróżowania ze Szwajcarii są też, jeśli ktoś jeszcze o nich nie słyszał, czarterowe linie lotnicze Edelweiss - latają one z Zurychu bezpośrednio do wielu pięknych miejsc. Ceny nie są wysokie, a zarówno klasa ekonomiczna, jak i biznesowa zdecydowanie warte polecenia. To moje ulubione linie. Na drugim miejscu plasuje się Qatar Airways, a na trzecim - Singapore Airlines. Niestety, lot QA ze Szwajcarii wymaga oczywiście przesiadki - w Katarze.

Opisując to wszystko, rozmarzyłam się. Ach, polecieć by gdzieś znowu, daleko, zgodnie ze sloganem Edelweissa - w stronę słońca... 




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty