Książki przeczytane w 2022, część druga.
"Tylko przetrwaj noc" R. Sager
Thriller. Studentka i seryjny morderca, krążący po kampusie. Infantylnie napisane, bzdurna intryga, nie warto.
"Bez przyzwolenia"
"Escape room" M. Goldin
Thrillery. W pierwszym podcasterka relacjonująca proces o gwałt, w drugim bankierzy w escape roomie. Pierwsze trochę lepsze, ale obydwa jak najbardziej można.
"To jej wina" A. Mara
Thriller. Zaginiony chłopiec, zrozpaczona matka. Zakończenie zbytnio moim zdaniem wydumane, ale i tak jak najbardziej można.
"Obietnica" D. Galgut
RPA i losy pewnej tamtejszej białej rodziny i ich czarnej służby, na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Świetnie nakreślone postacie i relacje między nimi. W tle, naturalnie, wydarza się Historia. Oczywiście przygnębiające, ale zdecydowanie warto.
"Rodzina z naprzeciwka" N. Trope
Thriller. Rodzina z pozoru idealna, wścibska sąsiadka i kurier, usiłujący dostarczyć paczkę. Pamiętam, że trzymało w napięciu; i zdaje się też, że mi się podobało.
"Pamiętnik narkomanki" B. Rosiek
Tego właściwie nie powinno być w tej notce, bo już to kiedyś czytałam; fakt, że w ubiegłym stuleciu. Wpadło mi w ręce i postanowiłam sobie odświeżyć. Z perspektywy dorosłej kobiety chylę czoła, że Rosiek udało się wyjść z nałogu - i to jak!; natomiast pominięcie wielu co bardziej prywatnych notek pamiętnika nie pozwala w pełni zrozumieć, jak to się stało, że dziewczynka z (pozornie przynajmniej) dobrego domu wylądowała w tamtym środowisku; nie pozwala też wczuć się w sytuację jako taką: za mało emocji. Rosiek przedstawia suche fakty, a w efekcie nie wiemy nic - dlaczego.
"Sekret sióstr" L. Berry
Thriller. "Siostry" z rodziny zastępczej i najlepsze przyjaciółki zarazem. Szczęśliwe życie, wtem! jedna z nich próbuje popełnić przestępstwo. Za dużo nieprawdopodobieństwa, za mało researchu.
"Kaktusy z Zielonej Ulicy"
"Wielka wojna z czarną flagą"
"Leśna szkoła strzelca Kaktusa" W. Zawada
Dla młodzieży. To tez już kiedyś czytałam, bardzo, bardzo dawno temu. Trzytomowy cykl. Grupka polskich dzieciaków, okupacja i ich bunt przeciwko. Kiedyś uwielbiałam, dziś uważam, że nierówno napisane, bolesny realizm miesza się z wesołkowatym nieprawdopodobieństwem; są też oczywiście drażniące wstawki, typowe dla tamtych czasów. Ciekawe, jak oceniają takie książki dzisiejsze dzieci?
"Deficyt" K. Zalewska
Malutkie miasteczko, powojenna Polska, dwie siostry - jedna kochana, druga nie - czyli już wiecie, że optymistycznie ni radośnie nie będzie, ale portret społeczno-psychologiczny odmalowany bardzo dobrze. Warto.
"20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła"
Kiedy upadał system, byłam małym dzieckiem; lata dziewięćdziesiąte to okres mojej nastoletniości. O pewnych kwestiach, poruszanych w reportażach, nie miałam pojęcia, bo byłam na nie zbyt mała; inne byłam już w stanie skojarzyć, ale zupełnie inaczej czyta się o nich z perspektywy człowieka dorosłego. W każdym razie zdecydowanie warto!
"Przesłonięty uśmiech" A. Sawińska
Kobiety Korei Południowej, opisane przez mieszkającą tam od bardzo wielu lat Polkę. Na bloga Sawińskiej trafiłam w okolicach początku jego istnienia, czytałam go regularnie i żałowałam bardzo, gdy autorka przestała pisać. Wróciła z książką - świetnie napisaną, choć gorzko i ponuro robi się w trakcie lektury. Zdecydowanie polecam.
"Ukryte ciała" C. Kepners
Pamiętnik mordercy, dość zabawne, dobre na urlop.
"Nie ma tego złego" L. Weisberger
USA, Bridget Jones x3 - w wersjach bardziej idealnych i zdecydowanie bardziej bogatych. Lekkie, łatwe i dobre na urlop.
"Blondynka" J. Oates
Zbeletryzowana biografia Marylin Monroe. Świetnie napisana, apetycznie gruba. Autorka ma talent - potrafiła pokazać MM jako człowieka z krwi i kości: jej bycie słynną gwiazdą i zwykłą Normą Jean; jej fizyczność i jej psychikę - a to wszystko w kontekście tamtych czasów i środowiska, pełnych szowinizmu i hipokryzji, ze stadami mężczyzn wychowanych tak, że kompleks Madonny i ladacznicy był normą, nie wyjątkiem. Rewelacyjny portret psychologiczny, realistyczny i w pełni oddający kompleksowość zaburzeń MM - do tego stopnia, że z początku, gdy była młodziutka, po prostu głęboko jej współczułam, ale im dalej w głąb lektury, tym bardziej narastała we mnie wymieszana z litością irytacja: dokładnie takie same, jakie odczuwa(ła)m w przypadku wielu poznanych w życiu dorosłych ludzi, którzy nigdy nie przeszli porządnej terapii, w efekcie czego ich życia w dalszym ciągu są skażone wydarzeniami z przeszłości, a oni szarpią się, niepotrzebnie cierpią i podejmują zbędne, nierzadko będące efektem domina, złe decyzje... Oczywiście, część zaburzonych osób nie ma też z samej definicji tychże zaburzeń zasobów, by móc z terapii właściwie skorzystać - i bardzo prawdopodobne jest, że tak było właśnie w przypadku MM. (Psychotropy z dawnych lat, którymi ją faszerowano, też zapewne nie pomagały - dziś wszystkie z nich od dawna są wycofane z rynku, ze względu na silne skutki uboczne i błyskawiczne uzależnianie).
"Krąg polarny" L. Marklund
Thriller. Lata 80., grupka nastolatek uczestniczy w kółku czytelniczym, jedna znika. Ciało zostaje znalezione w czasach obecnych, czyli 40 lat później. Jeśli dobrze pamiętam, dość mi się podobało, więc można.
"Za mroczną rzeką. Jak przetrwałem reżim Korei Północnej" M. Ishikawa
Wstrząsający opis północnokoreańskiej rzeczywistości. Zawsze, gdy czytam takie książki, uzmysławiam sobie, jak potężny jest instynkt przetrwania - wydawałoby się bowiem, że w tak potwornych warunkach można by raczej oczekiwać zbiorowego samobójstwa... A jednak ludzie żyją, trwają nawet w takim piekle; ba, niektórzy - jak Ishikawa - potrafią nawet zebrać dość sił, by uciec. Najsmutniejsze w tej książce jest zakończenie - wydawałoby się, że ktoś, komu udało się uciec z koszmaru, powinien zostać otoczony troskliwą opieką; że powinno się zrobić wszystko, by mu pomóc... Niestety. Poczytać natomiast warto, jeśli nawet nie z chęci doedukowania się (a osobiście uważam takie lekcje rzeczywistości za obowiązkowe), to choć z szacunku i dla wsparcia Ishikawy.
"Czas niesprawiedliwych" E. Jodko-Kula
Siedem żoliborskich rodzin, lata dwudzieste i druga wojna światowa. Na faktach (m.in. dokumenty z obozu w Oświęcimiu i różnych archiwów). Dobra, acz oczywiście bardzo smutna lektura.
"Co się stało z Mirandą Huff?" J. Castillo
Thriller, znikająca żona i krew na podłodze. Autorowi wyobraźni i zupełnie nieprawdopodobnych zwrotów akcji i rozwiązań odmówić nie można; czytając, czułam się jak na karuzeli (to nie jest komplement). Nie polecam.
"Małe sekrety" J. Hillier
Thriller. Idealne małżeństwo, porwane dziecko. Studium depresji dobrze oddane, ale poza tym książka mnie raczej zmęczyła, a główna bohaterka miejscami irytowała.
"Panie z Cranford" E. Gaskell
Epoka wiktoriańska, małe miasteczko, świat z kobiecej perspektywy. Jeśli lubicie Austen, a nie znacie Gaskell, to koniecznie. Gaskell, jak i Austen, tworzy świetne portrety. Do tego lubię spokój, powolność i analogowość tamtego świata - nawet jeśli był bardzo kiepskim miejscem do życia dla kobiet.
"Lincoln Highway" A. Toweles
USA lat 50., nastolatek wychodzi z poprawczaka. Ojciec właśnie zmarł, pozostał młodszy brat (jego, nie ojca) - a rzeczy materialnych samochód. Gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie, powinna być też wciąż żyjąca matka. Należałoby więc wyruszyć w drogę...
Jest pogodnie i optymistycznie, miałam odległe skojarzenia z Twainem (a konkretnie Tomkiem Sawyerem i Huckiem). Jak najbardziej można.
"W połowie życia" C. Santos
Hiszpania, lata 50., pięć koleżanek, wychowujących się w klasztornej szkole. Jedna z nich zostaje wyrzucona na skutek pewnej wspólnej zabawy... Potem mamy przeskok w czasie, spotkanie, 30 lat później - i opowieści o tym, jak upłynęły te minione lata. Dobrze nakreślone portrety psychologiczne, dużo realizmu; a w tle - jakżeby inaczej - Historia. Polecam.
(La Digue, Seszele, październik 2020)
Komentarze
Prześlij komentarz