Książki przeczytane w 2022, część pierwsza.

 Bezwstępowo (a może jednak ze Wstępem Bronisławem?)


"Córka łupieżcy" J. Dukaj 

Wspominałam, zdaje się, że po bardzo wielu latach czytania i uwielbiania sf, zaczęłam doznawać wstrętu do. Sądzę, że to najzwyczajniejsze przebodźcowanie, może kiedyś mi przejdzie, ale na razie nie. Co nie zmienia faktu, że zmusiłam się do Dukaja (jedyny polski znaczący pisarz sf, którego większości książek nie znam). Z kimś o nim rozmawiałam, z nieprzeczytanych "Córkę..." miałam na Kindle'u, więc poszło. Najpierw obrzydzenie i podnoszące się włoski na karku, musicie bowiem wiedzieć, że w sf w ostatnich latach najbardziej brzydzi mnie nadmiernie stechnologizowany świat przyszłości. Im bardziej bowiem się starzeję, tym bardziej rozważam chatkę w głuszy, być może niepodłączoną nawet do prądu! Ale tak, prawda, mówiliśmy o Dukaju. Dukaja, generalnie, uważam - głównie za pomysły: świeże, intrygujące, niegłupie. I ta książka, pomijając mój wstręt, któremu przecież nie nieszczęsny Dukaj jest winien, też jest dobra. Oryginalny pomysł, niezgrzytliwe wykonanie i jeśli lubicie sf, to będą Państwo zadowoleni.


"Śmierć nadchodzi jesienią" A. Christie  

Zbiór opowiadań. Zawiera elementy nadprzyrodzone. Zdecydowanie wolę inne jej książki - te oparte na obiektywnie istniejącej rzeczywistości - ale przeczytać można, jeśli nie macie nic pod ręką. 


"Pani Furia" G. Plebanek 

Z całym szacunkiem do Plebanek, nie uważam, że biała kobieta, wychowana w kraju komunistycznym, jest w stanie wiarygodnie oddać świat wewnętrzny i zewnętrzny kobiety czarnej, wychowanej jako dziecko emigrantów w kraju kapitalistycznym. I nie to, że Plebanek brakuje empatii albo wiedzy, ale naprawdę nie wszystko da się wyobrazić - nawet dysponując szeroką wiedzą czy głęboką empatią. Pewnych rzeczy doświadczyć można bowiem wyłącznie na własnej skórze. Domniemywam, że pobudki przyświecały tu szlachetne, ale mnie ta książka nie przekonuje.


"Nasze małe okrucieństwa" L. Nugent

Thriller i dramat rodzinny w jednym. Historia życia trzech braci - o krzywdzie, bólu i podłości. Momentami przesadzone, ale jestem jedynaczką, więc może się nie znam. Można przeczytać. 


"Zdrada doskonała" L. North 

Thriller i studium żałoby zarazem. Kobieta traci męża w wypadku lotniczym i... Pomysł ograny, prawdopodobieństwo, choć dramatyczne, jest naprawdę, ale to naprawdę nikłe statystycznie. Jeśli nie macie nic innego pod ręką, to można, ale w czasach czytników to mało prawdopodobne, więc weźcie się lepiej za coś innego.


"Mroczne wyznania" L. Unger  

Thriller. Zaczyna się  od zwierzenia w pociągu całkowicie obcej osobie i nawet wciąga, ale im dalej w las, tym gorzej, a zakończenie spowodowało, że przewróciłam oczami. Czy wymagam za dużo, pragnąc thrillera zaskakującego i prawdopodobnego zarazem, bez absurdalnych wymysłów?


"Sztuka uwodzenia" R. Greene

Autor niewątpliwie bardzo się starał, ale wyszło dokładnie tak samo jak w tych poradnikach  horoskopowych sprzedawanych w kiosku w latach dziewięćdziesiątych, pamiętacie je? No właśnie. 


"Szkoła niemieckich narzeczonych" A. Runyan 

O tym, w jaki sposób żyjąca w XXI wieku Amerykanka wyobraża sobie życie młodocianych Niemek w hitlerowskich Niemczech. Yyyyyy. Po prostu - omijajcie. 


"Małe Licho i babskie sprawki" M. Kisiel 

"Bazyl i Licho" M. Kisiel 

Widzę, że Kisiel zaczyna przejmować się misją i próbuje działać hm, wychowawczo. Nie jestem dzieckiem, moja opinia zatem niewielkie ma tu znaczenie. Jest jak zwykle - trochę pluszowości, trochę żenady, niezbyt kompatybilny z moim humor, trochę ciepła i uwielbienie dla romantyzmu, którego osobiście nie znoszę. Jak widzicie, nie mogę nazwać się fanką, ale i tak czytam każdą kolejną pozycję - po czym nigdy do niej nie wracam; ot, taka relacja regularnie jednorazowa. 


"Kłamca" N. Roberts

Mąż młodej kobiety ginie, wkrótce po tym wychodzą na jaw jego tajemnice... Dużo naiwności, nieprawdopodobieństwa, przy zakończeniu bolały mnie gałki oczne. Nie ma po co. 


"1491. Ameryka przed Kolumbem" Ch. Mann

Jak w tytule: o czasach przedkolumbijskich w obu Amerykach. Świetna, barwna, niezwykle interesująca książka. Ogrom faktów, ciekawostek i smaczków, rewelacyjna bibliografia, smakowałam każdą minutę czytania. Chylę czoła przed wiedzą autora! Jeśli macie przeczytać tylko jedną z książek, które polecam, to zdecydowanie tę! Orgazm nerdowski. (A do tego jest gruba! <3)


"Czarujące obiekty latające" zbiór opowiadań

Znane nazwiska fantastyki, jedne opowiadania lepsze, jedne gorsze; ogólnie szału nie ma, musiałam przekartkować, żeby sobie przypomnieć o czym to jest (a kartkowania na Kindle'u nienawidzę, więc tegez). Można przeczytać, szczególnie jeśli potrzebujemy nieangażującej rozrywki.  


"Wszystkie szaleństwa Anglików" M. Rybarczyk 

Analiza brytyjskości w wykonaniu Polaka. Lekko, łatwo i przyjemnie; dobre na urlop.  


"Nie wszystko zostaje w rodzinie" H. Rothschild 

Brytyjska arystokracja w obecnych czasach. Z prawdopodobieństwem ogólnym tak sobie, ale może to kwestia, że nie miałam okazji obracać się w tych kręgach, co Rothschild (tak, z tych Rothshildów). Kilka postaci wykreowanych całkiem nieźle. Czyta się przyjemnie, lubię poczucie humoru autorki. Jak najbardziej można. 


"Apartament w Paryżu" M. Gable

Romans z Paryżem obecnym i dawnym w tle. Przyciągnął mnie pierwotny koncept, ale wykonanie zirytowało. Autorka jest chyba ogromną wielbicielką Allena "O północy w Paryżu", ale jej książka to piętnaste ksero ksera oryginału. Darujcie sobie.


"Taśmy rodzinne" M. Marcisz 

O tym, jak się robiło pieniądze i toksyczną rodzinę w raczkującym kapitalizmie - czyli Polska od lat dziewięćdziesiątych do chwili obecnej. Wychowałam się co prawda w odmiennej wersji wszechświata niż protagoniści, ale być może ktoś się z nimi utożsami, nie mówię że nie. Zakończenie nawet mi się podobało. Można, nie trzeba.  


"Pan raczy żartować, panie Feynman" R. Feynman

"A co Ciebie obchodzi, co myślą inni?" R. Feynman

Sławny fizyk sam o o sobie. Trochę smutno mi się zrobiło po lekturze. Jakoś naiwnie, po dziecięcemu oczekuję zawsze, że wielki umysł powinien iść w parze z wielkością charakteru, więc relatywizm moralny Feynmana po prostu mnie zranił. Rozumiem, że mógł potrzebować mechanizmów obronnych, żeby poradzić sobie z tym, do czego przyłożył rękę... ale jednak. Przykro mi bardzo, panie Feynman. A Wy przeczytajcie i oceńcie sami. (Swoją drogą, jestem chyba najmniej spostrzegawczą osobą na świecie -  jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że Feynman to przecież Feinmann - czyli nazwisko żydowskie. Niemniej potwierdza to moją osobistą teorię, że najwięcej genialnych naukowców, pisarzy, filozofów itd. zawdzięczamy osobom pochodzenia żydowskiego). 


"Baśniowa opowieść" S. King

Fantasy w wydaniu Kinga, ładne, lubię. Jak najbardziej można. 

 

"Ted Bundy. Bestia obok mnie" A. Rule

Studium przypadku seryjnego mordercy z punktu widzenia osoby, która znała go osobiście i długie lata się z nim przyjaźniła. Interesujące, jak najbardziej można. 


"O jedno Cię proszę" L. Dave 

Thriller; kolejny znikający mąż i jego sekrety (to jakaś moda?). Nawet mi się nie chce pisać; po prostu sobie darujcie. 


"Hajland. Jak ćpają nasze dzieci" M. Banaszak, A. Jankowska 

Nie posiadam dzieci, ale co szkodzi poczytać, pomyślałam, zwłaszcza że temat jest mi raczej obcy. Dostałam to, czego oczekiwałam - takie tam o narkotykach, jak reportaż z Wyborczej.  Można, ale nie trzeba. 


"Chodź ze mną" Ł. Orbitowski

Zakazana miłość w latach pięćdziesiątych - Polka i Rosjanin; opowieść matki dorosłemu dziecku z dziś. Prawda? Szaleństwo? Bardzo dobrze napisane, jak zwykle Orbitowski. Polecam. 


"Oddział Zamknięty" M. Grzesiek 

Historia zespołu, który kojarzę dzięki dokładnie dwóm piosenkom ("zróbmy więc prywatkę, jakiej nie przeżyyyyyył nikt!" oraz "gdyby nie Ty, nie wiem jaaak teraz bym żył, gdzie chodził, z kim spaaał").  Jak można się spodziewać - dość smutna jako całość i bez szczęśliwego zakończenia. Dla fanów OZ i/lub polskiego rocka. (Swoją drogą, fascynuje mnie nieodmiennie, że zespół trwa jako zespół, nawet jeśli wymienimy obuch, trzonek, a nawet żywicę epoksydową i pieniek do rąbania).  


To co, 25 w kolejności przypadkowej, na dziś koniec. Ciąg dalszy, jak mniemam, nastąpi. 




Każde zdjęcie, które załączam do notek o książkach, ilustruje jakiś moment, spędzony na czytaniu. Nie są one najlepszej jakości (te zdjęcia, nie momenty), bo wszystkie robione telefonem i na zasadzie łapania chwili, ale bardzo je lubię. Tutaj spokojnie czytałam sobie pod palmą, gdy nagle coś spadło mi na głowę. Odbiło się, wylądowało obok Kindle'a i wpatrzyło we mnie bystrym oczkiem. 

(Mahé, Seszele, październik 2017) 


 

Komentarze

  1. Jaszczureczka!
    Z listy czytałam tylko Orbitowskiego i mi się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Potrzebuję tej ameryki prekolumbijskiej koniecznie,

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty